Cztery pomysły na spędzenie nocy przedślubnej
Wertując ślubne przewodniki i blogi dowiecie się, jak zaplanować ślub i wesele niemal od A do Z. Skreślicie z listy zadania do wykonania na rok, miesiąc, tydzień przed „godziną zero”. Krok po kroku odhaczycie mniejsze i większe zagwozdki, zbliżając się nieuchronnie do ujrzenia efektów starań. Ale o nocy przedślubnej nie przeczytacie zbyt wiele w przewodnikach, bynajmniej nie w tych ślubnych.
Noc przedślubna. Wyspać się, zrelaksować, ostatni raz sprawdzić, czy wszystko jest na miejscu… W rzeczywistości ten ostatni wieczór to zwykle czas gorączkowego nadrabiania zaległości, a w przypływie nadmiaru wolnego czasu – wymyślania kolejnych obowiązków. Dokręcania śruby i ostatnich, często zbędnych, poprawek.
Do ślubu przygotowujemy się miesiącami, a bywa, że latami. Dlaczego zatem nagminnie bagatelizujemy noc poprzedzającą dzień ślubu i zamiast poświęcić ją na budowanie miłych wspomnień około-ślubnych, zrzucamy na jej barki tak wiele zadań, że ta przemija niepostrzeżenie?
Powodów jest kilka. Po pierwsze – nie doceniamy niektórych „drobnostek”, które zostawiamy na ostatnią chwilę sądząc, że zajmą nam „trzy minutki”. Z doświadczenia wiem, że te minutki często zaczynają się późnym popołudniem, a kończą sporo po północy. Po drugie – czasami nie przychodzi nam do głowy, że to może być magiczny czas. I nie chodzi nawet o to, że to ostatni wieczór w stanie panieńskim i kawalerskim, ale o fakt, że czeka nas ważny moment w życiu, do którego będziemy wracać latami. Po trzecie – pozwalamy stresowi, by nami zawładnął i sparaliżował działania, nakierowując je wyłącznie na dopinanie wszystkiego na ostatni guzik. Tymczasem ten wieczór można spędzić naprawdę miło i uczynić go przemiłą „dobudówką” do ślubu i wesela!
Co zatem można robić wspólnie w wieczór i noc przed ślubem?
Urządzić sobie randkę!
Brzmi trywialnie? Być może, ale jej przebieg zależy przecież od Was! Pójście na kolację to wspaniały środek na odstresowanie. Nawet jeśli musieliście zacisnąć pasa, aby urządzić wesele, zostawcie sobie małą rezerwę na wieczór przed ślubem. Zaliczcie to na poczet wydatków ślubnych i pozwólcie sobie na małe szaleństwo kulinarne (kontrolowane, rzecz jasna – aby żołądki nie zastrajkowały, gdy przyjdzie im zaznać po raz pierwszy egzotycznych potraw – takie szaleństwa zostawcie na podróż poślubną!). Dobre jedzenie jest dobre na wszystko. Możecie zacząć od kawy w pięknej kawiarni, płynnie przejść do kolacji i lampki wina w domowym zaciszu 🙂
Zrobić domówkę dla dwojga
Noc przedślubna w wersji romantycznej we dwoje? Skoro już jesteśmy przy lampce wina w domowym zaciszu… Możecie zrobić to, na co z pewnością nie mieliście czasu w ostatnich tygodniach przed ślubem – leniwy wieczór we dwoje. Kiedyś z pewnością takie spędzanie czasu jawiło Wam się jako obraz nudy i ziewania. Ale gwarantuję – po przebiegnięciu maratonu przedślubnych sprawunków i obowiązków, taki wieczór będzie spełnieniem Waszych marzeń!
Spotkać się ze znajomymi
Nie proponuję szalonego wyjścia do klubu – ale spotkanie z przyjaciółmi zwykle koi nerwy; nie zapominajmy o tym w przedślubnej gorączce! Można się wygadać, odstresować i podzielić tym, co krąży nad głową (zwykle zupełnie niepotrzebnie!).
Osobno, lecz jakby we dwoje
Jeśli spędzacie ten wieczór osobno – to żadna strata! Gdy wszystko jest dopięte na ostatni guzik, to dobry czas na urocze „dodatki”. Świetnym pomysłem będzie napisanie listu do przyszłego męża / żony – ten wieczór może być stresujący, ale wybieganie choćby myślami i słowem pisanym w stronę ukochanej, drugiej połówki ukoi nerwy i przypomni, że nie warto się denerwować – będzie pięknie, bo to w końcu Wasz wyczekiwany, wymarzony ślub!
Noc przedślubna – ostatnie rady?
Opcji jest wiele – jak widzicie, warto użyć fortelu wobec siebie i wszystkie zadania zaplanowane na ostatni wieczór przed ślubem. Można je wykonać nieco wcześniej – wpisać nie na piątek, ale czwartek (w przypadku, gdy ślub wypada w sobotę). Gwarantuję, że będzie to najlepsza inwestycja, jaką możecie poczynić przed tym ważnym dniem. Jest w tej historii także repertuar rzeczy, których robić w przeddzień (i w przed-noc) ślubu robić stanowczo nie należy. Przede wszystkim – gdy wszystko jest dopięte na ostatni guzik, nie pytajmy internetowej gawiedzi o opinię. Bo możemy niechcący usłyszeć kilka gorzkich i zupełnie zbędnych słów, które mogą (choć nie muszą) popsuć nam humor. Nie warto także zmieniać czegokolwiek w przypływie weny – chyba, że są to kreatywne odkrycia, na które nie udało Wam się wpaść wcześniej, a które znacząco coś poprawią (uważajcie jednak, aby skutek nie był odwrotny!). Starajcie się także nie generować konfliktów – ugryzienie się w język może okazać się zbawienne w skutkach dla weselnej atmosfery. Trzymanie nerwów na wodzy jest trudne, ale bywa opłacalne.
A Wy, w jaki sposób sprawicie, by ostatnia noc przedślubna była wyjątkowa?
Maja Mogilewska