Pomóż fotografowi

W czasach, kiedy leczeniem chorób zajmują się znachorzy i wróżbici, ochroną mienia inwalidzi, a stadninami zarządzają bankierzy, może się zdarzyć, że wasz ślub fotografować będzie piekarz lub „kuzynka z półprofesjonalnym aparatem”, która „lubi pstrykać”. Powodów, dla których państwo młodzi decydują się na ryzyko utrwalenia swojego ślubu przez przypadkowe osoby jest milion pięćset sto dziewięćset. Większości nie pojmuję, ale ja nigdy nie rozumiałem hazardzistów. Jak mówi stara maksyma graczy w trzy karty – szczęściu trzeba pomóc – dlatego też, życząc udanych zdjęć, przedstawiam kilka przydatnych rad, dzięki którym zdjęcia powinny być lepsze.

„Falujące wzory” na ubraniach

Pojawiają się na zdjęciach wówczas, gdy zdecydujemy się na prążki lub drobną kratkę. Taki deseń, fotografowany z określonej odległości, bardzo często jest problemem nie do przezwyciężenia dla matryc nawet tych najdroższych aparatów fotograficznych. Nie są one w stanie zarejestrować poprawnie drobnych wzorów na materiale i zniekształcają je. Efektowi mory bardzo często towarzyszy przekłamanie barw.

„Brokatowe piegi”

Błyszczące drobinki brokatu, choć prezentują się efektownie na żywo i na filmie, to w przypadku fotografii nie są dobrym pomysłem. Na pewno nie będą się mienić w światłach, bo zdjęcia to obrazy statyczne. Brokat przypominać raczej będzie piegi albo rozsypany na twarzy i ciele grubo zmielony pieprz.

„Grubasy po bokach”

Podczas zdjęć grupowych, osoby stojące na samym skraju grupy (zarówno po lewej i prawej stronie) na zdjęciu będą grubsze, niż w rzeczywistości. Wynika to z właściwości fizycznych szkieł – im „szerzej widzący” obiektyw, tym bardziej zakrzywia i rozciąga krawędzie kadru i wszystko to, co się tam znajdzie.

„Białe szkła” w okularach

To efekt wykonywania zdjęć z lampą błyskową skierowaną prosto w twarz „okularnika”. Szkła zachowują się jak lustro i odbijają światło lampy błyskowej. W skrajnych przypadkach oczu zza szkieł nie widać wcale.

Kryspin Matusewicz
fot. FotoHQ