Oświadczyny – romantyczne zwyczaje z różnych zakątków świata
Oświadczyny – romantyczne zwyczaje z różnych zakątków świata
Pierwszym krokiem na ślubnym kobiercu są tak naprawdę oświadczyny. My kobiety, z natury romantyczki, z niecierpliwością wyczekujemy momentu kiedy nasz ukochany uklęknie przed nami i zada magiczne pytanie.
Najlepiej oczywiście gdyby wszystko odbyło się według scenariusza, który wcześniej ułożyłyśmy sobie w głowie. Coraz częściej jednak decyzję o zalegalizowaniu naszego związku podejmujemy wspólnie z partnerem. Rozważamy wszystkie za i przeciw, myślimy o kosztach, korzyściach i czy w ogóle cały ten ślub jest nam potrzebny. Ale gdy się już zdecydujemy, pełni radości i nadziei postanawiamy wpłynąć na nieznane nam dotąd wody. Zaręczyny stają się wtedy niczym innym jak tylko formalnością. Zbieramy się w gronie najbliższych i ogłaszamy naszą decyzję. Możemy też wybrać bardziej nowoczesną, co nie znaczy lepszą, formę i po prostu zmienić status na Facebooku. A jak do tego wszystkiego ma się nasza polska tradycja? Jak bardzo nasze obyczaje różnią się kulturowo od innych państw i narodowości?
Według staropolskiego obyczaju, zaręczyny powinny odbyć się w domu narzeczonej.
Nie oznacza to jednak, że narzeczony nie ma żadnych obowiązków w kwestii organizacji. Przyszły Pan Młody powinien obdarować kwiatami swoją wybrankę i inne panie znajdujące się na liście gości. Męskiej części można podarować po butelce dobrego jakościowo alkoholu. Najbardziej stresującym momentem dla mężczyzny jest sam fakt poproszenia o rękę. Cała sytuacja jest o tyle krępująca, że bardzo często przyszły narzeczony słabo zna najbliższych swojej partnerki. Po oświadczynach, w dobrym tonie jest wznieść toast i złożyć najlepsze życzenia parze narzeczonych. Na szczęście całe przyjęcie jest organizowane z wyprzedzeniem, a czasy czarnej polewki odeszły w niepamięć, więc mamy odrobinę czasu na przygotowania. Mimo, że mężczyźni coraz częściej na oświadczyny wybierają romantyczne miejsce, gdzie razem z partnerką są sam na sam, to tradycja jest dalej obecna w naszych domach. Bardzo podobny zwyczaj panuje w tak odległym kulturowo Maroko. Przyszły małżonek wręcza wybrance serca pierścionek. Podczas zaręczyn obecni są oczywiście inne osoby z najbliższego otoczenia młodej pary. Kobiety mają się o tyle lepiej, że poza pierścionkiem mężczyzna ofiarowuję również inne prezenty ślubne. Ich wartość oczywiście zależy od stanu zamożności partnera. Często są to zegarki, perfumy, biżuteria czyli wszystko co lubimy najbardziej.
W kraju kwitnącej wiśni punktem wyjścia jest shintoizm
czyli dominująca religia w Japonii. Oficjalne, pierwsze spotkanie młodych odbywa się w obecności swatów. To po tym spotkaniu młodzi i mieszkańcy domu zastanawiają się, czy było udane. Jeśli tak organizowane jest kolejne, mniej formalne, ale za to z propozycją małżeństwa i oficjalnych zaręczyn. Podarek zaręczynowy to nie zawsze pierścionek z brylantem – w Japonii z tej okazji Pan Młody wręcza ukochanej woreczek z gotówką lub lniane białe nici, które symbolizują wspólny cel. Państwo Młodzi otrzymują również prezenty od innych gości obecnych na przyjęciu. Najczęściej jest to herbata, sake, ubrania, przedmioty codziennego użytku. Pierścionek zaręczynowy dla przeciętnego Japończyka to także spory wydatek. Istnieje powiedzenie mówiące, że cena pierścionka zaręczynowego powinna być równowartością trzech pensji narzeczonego. Biorąc pod uwagę, że średnia pensja w Japonii to w przeliczeniu około 10 000 złotych, w prostym rozrachunku wychodzi pokaźna sumka 30 000. Oczywiście powiedzenie powiedzeniem, co jednak nie zmienia faktu, że średnia cena pierścionka zaręczynowego to skromne 300 000 jenów (około 10 000 PLN). Dla wymagających Japonek najbardziej pożądanym symbolem narzeczeństwa są pierścionki od samego Tiffany’ego.
Fankami czerwonego pudełeczka są również mieszkanki Stanów Zjednoczonych.
Każdy z nas, kto kiedykolwiek oglądał amerykańską komedię romantyczną wie jak przebiegają oświadczyny w Stanach Zjednoczonych. Para siedząca naprzeciw siebie w bardzo drogiej i ekskluzywnej restauracji. On klęka, otwiera maleńki futerał z olbrzymim brylantem i zadaje pytanie „Wyjdziesz za mnie?” Ona ze łzami w oczach krzyczy „TAK!” Pozostali goście klaszczą i patrzą ze wzruszeniem na kochającą się parę. To tylko film, a my nie możemy zapomnieć z czego, to trzecie pod względem powierzchni państwo słynie. Wszystko jest tam większe, szybsze i zorganizowane z większą pompą. Także zaręczyny. Natasha Barbour, kobieta, która na co dzień profesjonalnie zajmuję się grą w Pokera, właśnie zajęła trzecie miejsce w najbardziej prestiżowym turnieju pokerowym na świecie The World Series of Poker. Jej emocje nie zdążyły jeszcze opaść, gdy na scenę wpadł jej chłopak Jason Mercier, zwycięzca dwóch bransoletek WSOP (bransoleta to główna nagroda turnieju) i zapytał czy za niego wyjdzie. Nie było by w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że oprócz publiczności zgromadzonej na zawodach, zaręczyny obejrzało ponad 1 200 000 widzów przed telewizorami i cała rzesza fanów poprzez transmisję online.
Ciekawa tradycja panuje w innym anglojęzycznym kraju.
Na wyspach, podobnie jak u nas, to mężczyzna prosi o rękę kobiety. Jednak, zgodnie z tradycją, raz na cztery lata to panie mają prawo zadać swojemu wybrankowi serca słynne pytanie – czy wyjdziesz za mnie? Jeśli ten odmówi, dziewczyna, według zwyczaju, oferuje chłopakowi parę rękawiczek. Znając odwagę Angielek pewnie korzystają z tego przywileju znacznie częściej. Kobiece oświadczyny są najbardziej rozpowszechnione w krajach skandynawskich. I nie ze względu na zwyczaj, a raczej ze względu na pragmatyzm i wszechobecne równouprawnienie. Także w kwestii pierścionka. W Finlandii, nie tylko kobieta nosi pierścionek, ale też jej narzeczony. Biżuteria przypomina bardziej ślubne obrączki. Para jest zobowiązana nosić je cały czas. Jak równouprawnienie to we wszystkich dziedzinach i na wszystkich polach.
Przenieśmy się teraz w spalone słońcem rejony Afryki.
W algierskiej tradycji cały proces zaręczyn jest czasochłonny. Jeżeli przyszły narzeczony zostanie zaakceptowany, zaczyna się prawdziwy spektakl, w który często zaangażowana jest cała wieś. Wysyłane zostają delegacje tzw. „ładziaha” liczące nawet kilkaset osób, często nie znające młodych. Przewodniczący delegacji młodego prosi o rękę dziewczyny przewodniczącego jej drużyny, czasem przemowa może trwać nawet ponad godzinę (wymienia się zalety młodych). Na znak przyjęcia oświadczyn szef delegacji panny młodej bierze łyk podanej wcześniej kawy, a w domu rozbrzmiewa „zalghuta” (wibrujący dźwięk wydawany przez energicznie poruszający się język). W bardziej liberalnych domach Algierii podczas zaręczyn chłopak prosi dziewczyny o rękę , a ona ofiaruje mu symboliczny grosz jako jej posag.