Ślub Karoliny i Kuby

Pięknie dziękujemy Pani Karolinie, którą pamiętamy z naszych przedślubnych wartsztatów w Art Hotelu za podzielenie się wrażeniami przygotowań i dnia ślubu. Trochę pasji, trochę ryzykownych decyzji, a rezultat? Zobaczcie sami 🙂

………………….

Nasz ślub odbył się 20 czerwca 2015 r w Parafii pw. Św. Maksymiliana M. Kolbego we Wrocławiu. Również 20 czerwca, lecz 2014, zaręczyliśmy się nad naszym pięknym Polskim morzem. Wesele odbyło się w Hotelu Jasek w pięknej Sali Brylantowej.

Tego dnia słońce i deszcz towarzyszyły nam na zmianę. Rano okazało się, że jest słoneczko – myślimy sobie „udało się”! Przy wyjściu od fryzjera pojawił się ciepły, ale uciążliwy deszczyk … Następnie przy makijażu świeciło słońce, za to przy drodze do kościoła padało. Kiedy podjechaliśmy pod kościół zaczęło świecić słonce i tak już zostało do końca dnia.

No to teraz trochę o stresie. Od początku byłam niestandardową przyszłą panną młodą. Zjechałam za swoją wymarzoną suknią Poznań i cały Wrocław. Werdykt: nie znajdę sukni dla siebie. One po prostu mi się wszystkie nie podobają , one nie są dla mnie, ja chcę taką „moją” suknię, która będzie miała wszystko czego chcę. Werdykt: chcę uszyć SWOJĄ suknię! No i zaczęła się panika: a co jak się okaże na koniec, że nie podoba Ci się – jak coś będzie nie tak to nie będzie czasu szukać innej, itp. itd. Jednak postawiłam na swoje i ze łzami w oczach poszłam do Salonu sukien ślubnych ANA LISA ATELIER na wrocławskim Nowym Targu. To to był strzał w dziesiątkę. Pani krawcowa w pełni sprostała moim oczekiwaniom. Także z całego serca polecam! Następnie buty. Nigdy w życiu tradycyjnych butów ślubnych, no to jakie? Takie „normalne”, ale te normalne są wszystkie wysokie, a że ja wysoka dziewczyna jestem, więc wpadłam na pomysł skrócenia obcasa. Hmm, to dopiero było wyzwanie, głównie dla szewca. Ale udało się – były takie jak chciałam.

Fryzura. Cały rok szukałam, drukowałam obrazki modnych fryzur. Stwierdziłam, że nie chcę mieć próbnej fryzury, bo to nie ma sensu, poszłam na całość. Zaufałam doświadczonej fryzjerce, która zrobiła mi na głowie coś, z czym czułam się pięknie, kobieco a zarazem wygodnie. I polecam Salon Tibi.

Makijaż to dopiero było spontan. Pani makijażystka pierwszy raz w swojej karierze miała pannę młodą bez próbnego makijażu i zrobiła mi makijaż, w którym czułam się sobą – polecam Wam Karo Kerstan.

Wreszcie nasz piękny ślub. Przepiękne kazanie o miłości i przysięga, kiedy słowa grzęzły w gardle ze wzruszenia, ze wszystkimi wspomnieniami i łzami w oczach ze szczęścia i miłości przysięgałam mojemu mężowi. Nie spodziewałam się, że tak zareaguję. I jeszcze niespodzianka od mojej koleżanki Agnieszki – Ave Maria, przy której przeszły nas ciarki ze wzruszenia…

Przepięknie ozdobiona sala w wymarzone piwonie – oj trzeba było stawać na głowie żeby je mieć. To dzięki Niebieskim Drzwiom i Pani Iwonce, która zrobiła na sali bajkę! Pierwszy taniec: wrrrr – to dopiero stres. Ale dzięki Pasji Tańca i Pani Asi tańczyliśmy do białego rana i całe poprawiny.

Nasi najmłodsi goście byli najszczęśliwsi, gdy odnaleźli swoje winietki, przywiązane do super BRZYDALI – najfajniejszych maskotek świata!

Wszyscy tańczyli, my zresztą też nie schodziliśmy z parkietu. Na sali szczere uśmiechy, całusy, śpiewy, zabawy. To było nasze wymarzone wesele. Wszystko wyszło tak jak sobie wymarzyliśmy, było na prawdę SUPER!